Paraty (Brazylia) – Wrzesień 2019
Podczas każdego wyjazdu staramy się spędzić przynajmniej kilka dni w jednym miejscu z dala od dużych miast. Nie jesteśmy typem plażowiczów, ale piasek, palma i ciepłe może jest mile widziane w sąsiedztwie. Szczególnie kiedy ma się małe dzieci jest to punkt obowiązkowy – my mamy chwilę spokoju, a dzieci sporo frajdy.
Planując wyjazd do Brazylii szukałem miejsca właśnie na taki tygodniowy pobyt. Nie chciałem tracić zbyt dużo czasu na dojazdy, dlatego w grę wchodziły miejscowości „w pobliżu” Rio de Janeiro. Zastanawiałem się między Cabo Frio, Búzios i Paraty. Wygrała ta ostatnia ze względu na dziką przyrodę dookoła oraz urokliwość miasteczka, które jest wpisane na listę UNESCO.
Naszym celem od samego początku był wypoczynek dlatego do minimum ograniczyliśmy wszelkie zwiedzanie i ruszanie się poza miasto. Mieliśmy tylko dwa punkty obowiązkowe tzn. rejs stateczkiem po lokalnych zatokach oraz „zahaczenie” o Park Narodowy Serra da Bocaina w miejscowości Trindade.
Możliwości dojazdu nie ma zbyt wiele, mamy prywatne busy powiązane z operatorami turystycznymi albo autobusy rejsowe – taki brazylijski PKS. Gdyby wgłębić się w ten temat bardziej to pewnie znajdzie się jeszcze jakiś sposób, ale te dwa pojawiały się najczęściej w internecie. Nasz wybór padł na PKS ponieważ na tę chwilę był najtańszą opcją i nie musieliśmy się martwić o nasz duży bagaż.
Bilety kupiliśmy kilka dni wcześniej na dworcu autobusowym Rodoviária Novo w okienku naszego przewoźnika – Costa Verde. Za dziewczynki nie płaciliśmy, a dla naszej dwójki koszt w jedną stronę wyniósł 81 $R od osoby. Bilety można kupić przez internet, ale ze względu na to, że strona była po portugalsku to nie byłem pewny, czy dla dzieciaków muszę mieć osobne bilety, czy jadą razem z nami na jednym. W kasie okienka okazało się, że kupuje się bilety tylko dla dorosłych, a dzieci do 6 roku życia jadą na kolanach za darmo. Niezbyt wygodnie, bo podróż trwa nawet do 4h. Całe szczęście w autobusie było bardzo dużo wolnych miejsc i każdy z nas siedział na swoim siedzeniu. W drodze powrotnej już tak fajnie nie było i od połowy trasy mieliśmy dzieciaki na kolanach.
Z Rio wyjeżdżaliśmy o 9.00 rano, ale autobus przyjechał na dworzec z prawie godzinnym opóźnieniem. Na platformie nie ma nic ciekawego do roboty. Do toalety trzeba się cofać do budynku dworca. Jest to o tyle męczące, że każde wejście na platformę wymaga kontroli prawie takiej jak na lotnisku. Trochę się wynudziliśmy, no ale innej opcji nie było.
Co do samego autobusu to był bardzo wygodny, siedzenia były duże i podkreślę to jeszcze raz naprawdę wygodne. Na tyłach znajdowała się toaleta, która była czysta i otwarta. Podobnie jak w transporcie miejskim i w Uberze proponuję ubrać się cieplej nawet jak na zewnątrz będzie grubo ponad 30 stopni, ponieważ w środku klimatyzacja będzie mroziła! Na całej trasie jest tylko jeden postój na stacji benzynowej, która jest marką przewoźnika (taki nasz większy Orlen z restauracją)
Dworzec autobusowy zlokalizowany jest w samym centrum miasta. Jest to niewielki obiekt otoczony małomiasteczkową zabudową. Pierwsze, co uderza po wyjściu z autokaru to to, że jest tu jakoś bardziej przyjaźnie niż w dużym Rio. Po drugie miasteczko jest pięknie położone wśród otaczających go wzgórz.
Nasz pensjonat Pousada Provance od dworca oddalony był o ok. 1 km i znajdował się przy rzece, która oddzielała „nowe miasto” od starej zabytkowej części. Zresztą Paraty jest na tyle małe, że gdziekolwiek by się nie spało to zawsze będzie tylko kilka kroków na starówkę. Niestety, najbardziej atrakcyjna część miasta jest też najdroższa. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale ceny w restauracjach, czy w pensjonatach na starówce powalają. My oprócz śniadania, które było w cenie to stołowaliśmy się na mieście w lokalach „churrascaria” gdzie jadali lokalsi. Było to rozwiązanie najbardziej optymalne ze względu na koszty, ale też ze względu na dzieci. Były to miejsca z jedzeniem na wagę z dużym wyborem mięsa i warzyw. Każdy taki obiad kosztował nas ok. 60 $R (wraz z napojami i piwkiem). Jak już jesteśmy przy jedzeniu i piciu to prawie każdy na miejscu powie Wam, że trzeba odwiedzić piwiarnie – Cervejaria Caborê, która jest także restauracją. Jest to stosunkowo niewielki obiekt, który wytwarza swoje własne piwo. Ostatniego dnia pobytu postanowiliśmy pójść tam na kolacje. Do gustu przypadł mi wystrój (zdjęcia w galerii) oraz obsługa. Ze względu na ceny to nie poszaleliśmy i zamówiliśmy po burgerze, a do picia po dwa piwka. Dzieci zjadły natomiast po makaronie. Koszt takiej kolacji wyniósł nas ok. 150 $R. Piwo było dobre, a burgery smaczne, ale bez efektu wow. Steki kosztowały grubo ponad 80$R w zależności od rodzaju. Dla zaoszczędzenia budżetu można też robić zakupy w kilku marketach, jeden z nich znajduje się niedaleko dworca autobusowego.
O zabytkach poczytacie sobie w przewodnikach więc nie będę się rozpisywał. Paraty to spokojna i bezpieczna z mojego punktu widzenia miejscowość. Starówka jest piękna i zachwyca swym kolonialnym charakterem. Idealnie nadaje się na spokojne spacery, również te po zmierzchu. Nie mieliśmy oporów przed chodzeniem z GoPro w ręku i nagrywaniem filmów. Dużą atrakcją tego miejsca oprócz zabudowy jest fakt, że dwa razy dziennie jest przypływ, który zalewa część ulic starego miasta. Wygląda to bardzo efektownie, ale w przeszłości miało również swoje praktyczne zastosowanie ponieważ woda kiedy się cofała zabierała nieczystości z ulic miasteczka. Spacerując z dziećmi uzbrójcie się w cierpliwość, bo na każdym kroku są sklepy z pamiątkami, które przyciągają dzieciaki jak magnes. Nie ma jednak tego złego, bo pamiątkami są również regionalne trunki, które możemy degustować 🙂 Zabytkowa część Paraty nie jest zbyt duża i oprócz czasu spędzonego na robieniu epickich zdjęć i degustacji nie stracimy go na nic innego. Dla naszych pociech będzie trzeba jednak coś zorganizować aby i one czuły się tu dobrze. W pierwszej kolejności – plaża!
Plaże i place zabaw
To jedyna słaba rzecz w tym mieście. Niestety plaża miejska pozostawia wiele do życzenia. Znajduje się ona blisko ujścia rzeki i dlatego woda jest po prostu brudna/mętna. W każdym razie nie wygląda zachęcająco. My na nasze plażowanie poszliśmy trochę dalej – na plaże Praia do Jabaquara. Aby tam dojść trzeba iść kawałek pod górę, która nie jest może zbyt wysoka i idzie się chodnikiem, ale przy upale można się zmęczyć. Sama plaża sprawia wrażenie o wiele lepsze niż ta bliżej centrum. Nie widać śmieci i są bary, z których leci samba. Woda jednak nie jest taka jak sobie wyobrażaliśmy. Jest ciepła, ale i trochę mętna. Na samym jej początku również znajduje się ujście niewielkiej rzeczki, dlatego proponuję pójść jeszcze ok. 500 m dalej. Fale w tym miejscu były znikome, więc dało się bez stresu, spokojnie popływać z dziewczynkami. Aha no i można tu znaleźć naprawdę dużo muszelek 🙂
Druga opcja dla naszych dzieciaków to plac zabaw. Będzie o to ciężko, bo nie trafiliśmy na ani jeden, który byłby sprawny. Małym wyjątkiem była zamknięta sala zabaw w centrum miasta gdzie dziewczynki mogły się wyszaleć. Z racji tego, że trafiliśmy jeszcze na okres gdzie Brazylijczycy świętowali dzień niepodległości, to w pobliżu plaży miejskiej były rozstawione dmuchańce i niewielka karuzela – po dwóch dniach zawinęli interes.
Rejs statkiem po rajskich plażach
Najlepszą atrakcją na cały dzień jest rejs niewielkim statkiem po okolicznych zatoczkach i plażach. Na każdym kroku w mieście można znaleźć różne ciekawe oferty. Polecam jednak pójść z rana na przystań, gdzie są zacumowane łodzie i dogadać się bezpośrednio z właścicielami statku. Angielskiego zazwyczaj nie znają, ale google translate i kalkulator załatwią wszystkie formalności. Zawsze można coś stargować. Wiadomo, im więcej osób tym taniej. Wszystkie łódki wyglądają prawie tak samo i oferują te same wycieczki. Nam udało się popłynąć na 3h za 200$R. Cała łódka była do naszej dyspozycji. Posiadała niewielki taras z rozkładanym baldachimem dzięki czemu można było przetrwać panujący skwar. Trzy godziny to mimo wszystko mało czasu. Nam udało się odwiedzić trzy niewielkie plaże, a na każdej z nich spędziliśmy ok. 15 – 20 min. Każda z nich wyglądała jak z folderu biura turystycznego – palmy, czysty piasek i turkusowa woda. Idealne do zabawy z dziećmi ze względu na brak fal i ciepłą wodę. Był to jednak przedsmak tego, co moglibyśmy zobaczyć gdybyśmy wybrali się na dłuższy rejs. Wiem jednak, że dla naszych dziewczynek te 3h były idealne.
Zaledwie 14 km od Paraty jest miejscowość Trindade, która położona jest na skraju Parku Narodowego Serra da Bocaina. Słynie ona z pięknych plaż i niesamowitych krajobrazów. Codziennie, co godzinę odjeżdża do Trindade z Paraty autobus miejski. Bilety za 5$R (dla dorosłych) można kupić bezpośrednio w autobusie. Mimo iż odległość jest mała to ze względu na kręte górskie drogi podróż trwa około 45 min. Trasa jest malownicza, prowadzi małymi wioskami położonymi w środku lasu deszczowego, a przed samym Trindade biegnie wzdłuż oceanu.
W zależności na jaką plażę się zdecydujemy to dojście z przystanku zajmuje ok 5-10 min. Nie zrażajcie się tym, że ścieżka jest gruntowa, bez problemu dotrzecie na plażę z wózkiem dziecięcym. My zatrzymaliśmy się na Praia do Meio, jest tam fajna naturalna zatoczka z wodę do kolan, w której kąpały się prawie wszystkie dzieciaki. Woda w tym miejscu była również cieplejsza niż na „głównej” plaży. Niestety nie znajdziemy tam toalet oraz żadnych knajpek, co najwyżej pojedyncze osoby sprzedające coś do jedzenia i picia. W zasadzie to nie ma co się dziwić, bo formalnie jesteśmy już na terenie parku narodowego. Plaża, na której byliśmy to też fajne miejsce wypadowe, skąd spacerkiem można wybrać się na jeden z pobliskich szlaków. Warto na pewno wdrapać się na niewielki klif/wzgórek i przejść na plażę Praia do Cachadaço. Ciekawych opcji na pewno jest więcej.
W mojej galerii możecie znaleźć zdjęcie z widokiem plaży, na której są knajpki, i które zostało podpisane „Trindade”. Otóż przedstawia ono plażę Praia do Rancho, która znajduje się najbliżej wspomnianego przystanku autobusowego. Zajrzałem do menu jednej ze znajdujących się tam restauracji, ale cenowo było dość drogo.
Po samej wiosce nie spacerowaliśmy, ale dałoby się ją przejść w ciągu 10-15 min. Z okien autobusu wydała mi się bardzo klimatyczna, powiedziałbym wręcz surferska, czy hipsterska 🙂
W pobliżu przystanku możecie pójść z dziećmi na plac zabaw, który jest w całkiem przyzwoitym stanie. Dodatkowo obok znajdują się stragany gdzie sprzedają między innymi pyszne „churros”. Dla nas było to odkrycie wyjazdu 😉 Kilka razy obiła mi się ta nazwa o uszy, ale do końca nie wiedziałem co to jest. Otóż za 5$R możecie dostać rurkę wypełnioną ciekłą czekoladą lub wanilią. Jest ona dość tłusta (smażona na głębokim oleju). Jest strasznie słodka i syta, no i ucisza nasze pociech na dłuższą chwilę 🙂
Żałuję, że nie poczytałem o tym miejscu trochę więcej, bo jest tu co robić, no i znacznie spokojniej niż w Paraty. Moim zdaniem na wypoczynek idealna miejscówka, bo oprócz pięknych plaż oferują również aktywne spędzenie czasu w postaci wędrówek szlakami parku narodowego. Szkoda, że pojechaliśmy tam tylko na pół dnia.
Koszty:
– bilet autobusowy z Rio: 81$R/os (dorośli),
– noclegi w pensjonacie: pięć nocy: 1326 $R (1100 zł),
– bilet autobusowy do Trindade: 5$R/os (dorośli),
– rejs statkiem: 200 $R za 3h,
– obiad w lokalu poza starówką: ok. 60$R za 4os.,
– kolacja w renomowanej restauracji: 150$R za 4os.
Koszty życia na pewno są mniejsze niż w Rio. Da się to odczuć na przykładzie restauracji i knajpek dla miejscowych. W mieście oprócz małych sklepików i straganów znajdziemy też kilka marketów.
Z informacji praktycznych dodam, że w Paraty znajdują się oddziały najpopularniejszych banków i operatorów komórkowych. Jeśli wasza miejscówka na nocleg nie posiada pralni to znajdziecie ich sporo na mieście.
Park Narodowy Serra da Bocaina – http://www.icmbio.gov.br/parnaserradabocaina/guia-do-visitante.html
Przewoźnik Costa Verde – http://www.costaverdetransportes.com.br
Pousada Provasse – http://pousadaprovence.com.br
Browar Cervejaria Caborê – http://cervejariacabore.com.br/index2.html
Zobacz również:
Galeria
2 komentarze
Magda
Bardzo fajna relacja. Super, że uwzględniacie rzeczy, miejsca przydatne dla dzieci i rodziców.
Mariola
Fajnie piszesz