Rio de Janeiro – Wrzesień 2019

Z dziewczynkami jeszcze tak daleko nie byliśmy, a Ameryka Południowa już od pewnego czasu chodziła nam po głowie. Jak to bywa w naszym przypadku najpierw kupiliśmy bilety, a później planowaliśmy cały pobyt. Ze względu na spore rozmiary Brazylii ograniczyliśmy się w zasadzie do trzech lokalizacji: Rio, Paraty oraz Wodospady Iguaçu. Dodatkowym bonusem okazał się Paryż, ale o tym za chwilę. Bilety kupiliśmy w promocji na stronie Air France, a do Rio polecieliśmy z Wrocławia z przesiadką w Paryżu. Tak się złożyło, że czas postoju wyniósł ok. 9h, co z premedytacją wykorzystaliśmy na „zwiedzanie” miasta. Nie ma nic gorszego niż utknąć z dziećmi na lotnisku i czekać na kolejny lot więc zawsze jeśli jest taka możliwość staramy się z niego w miarę możliwości wydostać. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak dotrzeć z lotniska Charles de Gaulle do centrum miasta to dajcie znać w komentarzach, a z pewnością to opiszę. Nie jest to trudne i zajmuje ok. 1,5h (od momentu wyjścia z samolotu). Lot Do Rio trwał około 11h. Dziewczynki od razu rzuciły się na dotykowe ekrany w zagłówkach i gadżety, które dostały od stewardesy m.in. kolorowanki, pisaki, puzzle itp. Ich aktywność nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ prawie od razu zasnęły. Godzina odlotu była wprost do tego idealna – ok. 24. Przespały całą noc i obudziły się o normalnej dla siebie porze. Na dobrą sprawę to miały tylko 3h lotu. Z dwóch powodów nocka była całkiem komfortowa. Po pierwsze było trochę wolnych miejsc i stewardesa zaproponowała mi przesiadkę. Dzięki temu i ja i dziewczyny spaliśmy dość „luksusowo” 🙂 Po drugie do dyspozycji mieliśmy materacyk podróżny firmy Feliani, na którym spała nasza najmłodsza córka. Miejsca, które zwiedzaliśmy: Lotnisko jest duże więc ogarnięcie się może zająć nam jakąś godzinę, a gdy uwzględnimy w tym dzieci to i nawet 1,5h. Wiadomo – toalety, przekąszenie czegoś, przebranie się itp. Aha, pamiętajcie, że trzeba stanąć jeszcze do kontroli paszportowej gdzie zadają kilka podstawowych pytań, np: cel podróży, na jak długo, gdzie będziemy spać itd. Kolejka potrafi być spora, ale podróżujących z dziećmi traktują ulgowo. Informacja: Brazylia ma prawo, które priorytetowo traktuje m.in. emerytów oraz rodziny z dziećmi. Powiedział nam to pracownik lotniska jak czekaliśmy do wejścia na pokład samolotu. Weszliśmy pierwsi mimo, że nie mieliśmy wykupionej takiej opcji! Jeszcze w Polsce sprawdzałem możliwości transferu i nie były one zbyt rozbudowane. W zasadzie mamy trzy opcje: taxi, Uber albo autobus miejski.Jak to bywa z taksówkami na lotniskach każdy wie – głównie drogo, co do autobusu to różnie pisali o bezpieczeństwie i czasie jego przejazdu. My noclegi mieliśmy na Copacabanie i dojazd autobusem mógłby nam zająć nawet 2,5h, tym bardziej, że był to czas porannego szczytu. Z drugiej strony nawet byśmy się skusili, ale bagaż okazał się zbyt duży abyśmy mogli go bez problemu targać ze sobą. No i jednak trochę strach, że ktoś mógłby się na niego pokusić. Wybraliśmy Ubera, który jest niezwykle popularny w tych stronach i bardzo atrakcyjny cenowo.Powiedzieć, że na lotnisku jest miejsce postojowe dla Ubera to jakby nic nie powiedzieć. Uber ma własny dworzec!!! Naprawdę! Bez problemu podłączymy się do darmowego wi-fi na lotnisku i go zamówimy. Jeśli potwierdzimy odbiór to już później nie musimy się martwić o to, czy jest net, czy go nie ma. Jak trafić na ten dworzec? Postaram się to opisać maksymalnie najprościej: zjechać na poziom „0”, wyjść przed terminal i iść w lewo, aż do jego końca. Tam zobaczymy już specjalny chodnik z banerami Ubera, który doprowadzi nas na dworzec (na moim kanale YT znajdziecie krótki film z tego miejsca).Na nas kierowca chwilę czekał, ale obyło się bez problemów. Na wszelki wypadek zamówiliśmy „najlepszą” opcję wyboru samochodu ze względu na ilość bagaży. Fotelików nie uświadczymy! Koszt przejazdu wyniósł nas 56 $R, a trasa liczyła ok. 30 km. Koniec końców jechaliśmy 1,5h, ale tylko dlatego, że tak jak wspominałem trafiliśmy na poranne godziny szczytu. Kiedy lecieliśmy do Foz, czy do Paryża to na lotnisko jechaliśmy około 40 min. Aha pierwsze chwile w Rio nie przypominają widoków z pocztówek – duży ruch, jedzie się przez fawele, generalnie smutne i przygnębiające widoki.Wskazówka: do taksówek, Ubera, czy metra załóżcie dzieciom coś z długim rękawem, bo klimatyzacja mrozi! Chyba mogę się określić jako szczęściarz, bo widziałem te dwie dzielnice/plaże zarówno w piękną pogodę, jak i w totalnie beznadziejną (czytaj: deszcz i wiatr). Moje dziewczyny najbardziej były zadowolone z bliskości plaży. Dla dziecka łopatka, wiaderko i piasek jest podstawą. Był to jeden z powodów wyboru tej części miasta, a nie innej na nasze noclegi. Poza tym wybór hoteli, hosteli i apartamentów jest bardzo duży i w zasadzie na każdą kieszeń (o kosztach na końcu). Słynne plaże to miejsca bardzo turystyczne więc i ludzi sporo, ale także cała potrzebna infrastruktura jest pod nosem. Co prawda toalety są płatne, ale za to z mojej perspektywy jest ich całkiem sporo, co ma znaczenie przy plażowaniu z dziećmi. Trochę gorzej wyglądała opcja pryszniców, ale tragedii nie było. Generalnie według mnie lepiej pod tym kątem wypada Copacabana niż Ipanema, ale widoki zdecydowanie lepsze na tej drugiej. Ceny przy plaży nie zwalają z nóg i powiedziałbym, że lody, czy piwko można dostać za rozsądne pieniądze (piwo np: 9$R). Poruszaliśmy się z wózkiem, również na plaży. Nie ma tam specjalnych kładek więc było trzeba go ciągnąć lub nieść. Byliśmy chyba jedyni z wózkiem na całej Copacabanie i Ipanemie więc dyskrecji zero. Woda w oceanie przyjemna, ale trzeba uważać na fale, które są spore. Nawet ja miałem problemy gdy stałem do pasa w wodzie aby wyjść na brzeg. My z dziećmi, co najwyżej wchodziliśmy do kostek. W zasadzie to był jedyny minus plażowania.Copacabana i Ipanema są chyba najdroższymi dzielnicami w mieście. Przynajmniej tak piszą przewodniki. Jak dla mnie ceny były może ciut większe niż u nas w dużym mieście. Jadaliśmy głównie w miejscach z jedzeniem na wagę, bo z dziećmi była to super opcja – wszystkiego mogły spróbować. Posiłek powiedzmy obiadowy dla naszej czwórki zamykał się zwykle w okolicach 65zł. Nie odmówiliśmy sobie także steków, czy hot-dogów na plaży, ale nigdy nie były to ceny zaporowe.Same w sobie te dwie dzielnice oprócz plaż to do zaoferowania za dużo nie mają. Pewnie życie nocne kwitnie, ale nam dane było spacerować najpóźniej do 21. Fajną opcją na pogodę i nie pogodę jest zwiedzanie fortu Copacabana (Forte de Copacabana). Wystawa może nie jest powalająca, ale dla dzieci wystarczająca, no i fajne miejsce na epickie zdjęcia z Copacabaną w tle. My akurat robiliśmy tam przerywnik od deszczu więc… sami wiecie. Dzieci wchodzą za darmo, a dorośli płacą po 6$R.Wspominałem o dużych falach, ale jest takie miejsce na Ipanemie przy słynnych skałach – Pedra do Arpoador gdzie tworzą się naturalne zatoczki i woda jest na tyle spokojna, że dzieci mogą brodzić. Nie wiem, czy jest tak zawsze, ale warto i tak tam podejść ze względu na widoki. Jeden z symboli miasta, jak i pewnie całej Brazylii. Aby zrobić sobie tutaj selfie, czy w ogóle dobre ujęcie trzeba się nieźle nagimnastykować i szukać luk wsród niezliczonej liczby turystów. Jest jednak sposób na to aby tak nie było! Trzeba wstać rano w deszczowy dzień i wjechać pierwszą kolejką na górę. Deszczu nie planowaliśmy – tak wyszło. Nawet przy kasie biletowej kasjerka odradzała nam wjazd ze względu na słabą widoczność. Może i byśmy jej posłuchali, ale grafik był napięty i nie mogliśmy przełożyć tej atrakcji na inny dzień. Wskazówka: pomimo wcześniej wykupionego biletu na dany dzień to w przypadku złej pogody można go wykorzystać w innym terminie Bilety kupowaliśmy na miejscu (67$R – dorośli w niskim sezonie i 82$R w wysokim; dzieci do 5 lat nie płacą; więcej na stronie, która jest też w języku polskim: http://www.tremdocorcovado.rio), ale jest opcja aby to zrobić on-line. Jeżeli nie chcecie wjeżdżać kolejką i trochę zaoszczędzić to można podjechać prawie na samą górę autobusem albo wejść o własnych nogach. Wychodzi taniej, ale przejazd kolejką jest atrakcją samą w sobie. Dziewczynki nieźle się bawiły, a i wózek zmieścił się bez problemu do środka.Na górze wiało, ale nadal było ciepło mimo iż kropił deszcz. Pierwsze wrażenie niezbyt egzotyczne, raczej nasz Świebodzin w październiku (zdjęcie znajdziecie w galerii). Byliśmy trochę tym rozczarowani, ale postanowiliśmy poczekać, aż w końcu pojawiło się błękitne niebo i ciepłe słońce. Pomnik zaczął przypominać ten z pocztówek, a widok na Rio z góry nie miał sobie równych. Nie minęła godzina od naszego wjazdu, a zrobiło się już tłoczno.Na samej górze znajdziemy kawiarnie i restaurację wraz z toaletą. Ze stacji końcowej są windy, ale i tak ostanie 20m trzeba wejść po schodach lub wjechać po schodach ruchomych. Wózek dla pewności wtargałem ze sobą. Wspaniałe widoki powiedzmy sobie szczerze dla dzieci wielką atrakcją nie są, ale już małpki, które skaczą dookoła, czy próbujące ukraść nam jedzenie już tak! Uważajcie jednak, bo potrafią być one nieprzyjemne i lepiej ich nie dokarmiać. Odradzam też kupowanie pamiątek, w sklepie pod pomnikiem ich ceny są kosmiczne. Trzeba wtedy na chwilę odwrócić uwagę naszych dzieciaków, bo będzie po budżecie:) Wjazd na górę zajmuje ok. 20 min. Relatywnie niedaleko Ipanemy oraz Corcovado znajduje się ogród botaniczny – Jardim Botânico. Spacer w tym miejscu może stanowić miły przerywnik w zwiedzaniu bardziej znanych miejsc. W zasadzie jest to bardzo fajnie zaaranżowany park z egzotyczną roślinnością. Nie ma tu jakiś wyszukanych atrakcji, ale dwie rzeczy zrobiły na mnie wrażenie. Pierwsza z nich to mała altana z roślinami mięsożernymi, a druga to budynek, w którym były setki odmian storczyków. Nie jestem jakimś zapalonym florystom, ale nie żałuje wydanych reali na wejściówki. Niestety cena za bilet wstępu gdzieś mi umknęła i nie pamiętam, ale nie były to duże pieniądze, a dzieci jak zwykle wchodziły za darmo. Ogród botaniczny zwiedzaliśmy w pełnym deszczu oraz tuż przed zamknięciem dlatego byliśmy prawie sami. Jedyna niebezpieczna sytuacja podczas całego wyjazdu miała miejsce właśnie tutaj. Zaatakowała nas małpa, która wyczuła jedzenie. Nie chciała odpuścić i śledziła nas przez jakiś czas. Jeśli chodzi o atrakcje dla dzieci to znajdziemy tutaj dość fajny plac zabaw. Toalety z tego co pamiętam znajdowały się przy wejściu, dodatkowo w środku ogrodu jest też restauracja.Nie jest to miejsce typu „must see”, ale warto na pewno je zobaczyć zwłaszcza w deszczowy dzień kiedy nie ma opcji na plażę. Po Chrystusie druga najbardziej oblegana atrakcja w mieście. Z racji tego, że na Corcovado byliśmy za dnia to na Głowę Cukru postanowiliśmy się wybrać po zachodzie słońca. Pod stację kolejki dojechaliśmy Uberem. Mimo, iż była niedziela to tłoków nie było. Bilety kupiliśmy na miejscu w specjalnych automatach. Dorośli płacą po 104$R, a dzieci do lat 5 nie płacą nic (https://www.bondinho.com.br). Gondola jest spora i dość szybko wjeżdża na pierwszą górę. Aby wjechać dalej na Głowę Cukru trzeba się przesiąść do następnej kolejki (na tym samym bilecie). Widoki są jak z pocztówki i nic więcej w tym temacie. Warto spędzić tu tyle czasu ile się da i chłonąć to co się widzi. Bez problemu możemy się poruszać z wózkiem dziecięcym. Znajdziemy też toalety i restaurację. Podobnie jak wjazd tak i zjazd jest o konkretnych godzinach i warto o tym pamiętać aby nie stać z dzieciakami w długich kolejkach. Nasze dziewczynki trochę się tu wynudziły, bo widoki były dla nich interesujące przez parę sekund, a z drugiej strony pora był już późna i ich marudzenie wynikało także z tego, że były po prostu śpiące.Wskazówka: Aby częściowo zaoszczędzić można wejść samemu na pierwszą górę – Trilha do Morro da Urca i dopiero kupić bilet. Niestety nie da się wejść na Głowę Cukru Schody Selarón znajdują się ponoć w jednej z bardziej rozrywkowych dzielnic w mieście. Niestety nie było nam dane tego sprawdzić, a z chęcią potańczyłbym sambę z miejscowymi. No, ale nie ma co narzekać.Kolejny raz Uber zawiózł nas tam gdzie chcieliśmy. W tym dniu głównie dlatego, że znów padało. Dzięki temu mogliśmy bez problemu porobić sobie zdjęcia na tle schodów bez żadnych tłumów. Szczerze mówiąc to szału nie ma. Schody wyłożone ceramiką i tyle. Trochę inna zabudowa dookoła, jak dla mnie okolica szemrana, ale nie rozumiem z jakiego powodu stało się to taką atrakcją?Bardziej podobała mi się katedra i akwedukt, które są w sąsiedztwie. Zaledwie 10 – 15 min spaceru od schodów. To też atrakcje typu – przyjść, zrobić zdjęcie i iść dalej. … Czytaj dalej Rio de Janeiro – Wrzesień 2019